Moje rodzinne miasto - Poznań

Moje rodzinne miasto - Poznań - kojarzy się bezsprzecznie z koziołkami trykającymi się na ratuszowej wieży. Słusznie! Do dziś sama chętnie odliczam 12 uderzeń w południe, kiedy tylko mam okazję. Ale nie tylko koziołki i Stary Rynek stanowią o wyjątkowości mojego miasta. Jest tego dużo więcej!

Ostatnio miałam okazję pospacerować po mieście z aparatem przy okazji wizyty gości. Muszę stwierdzić, że robię to o wiele za rzadko i będę próbować organizować sobie takie spacery częściej. Spacer zaczął się przy Katedrze. To niesamowite, jak niesprawiedliwie często omijałam ten budynek. Nagle w trakcie tego spaceru dostrzegłam piękno architektury, wnętrz i klimat - tych starych kościołów, w których zawsze jakoś bardziej ma się ochotę do refleksji. 



 

Idąc w kierunku Rynku Śródeckiego, przez Most Jordana, rzuciłam tylko okiem na ICHOT. I znowu obiecałam sobie, że wkrótce tam dotrę!  


A na Rynku Śródeckim zmiany, zmiany, zmiany... Niedawno namalowany mural prezentuje się uroczo. Kto by pomyślał, że jeszcze kilka, no dobrze - kilkanaście lat temu to miejsce kojarzyło mi się wyłącznie z małym, nieatrakcyjnym kinem, w którym zapach stęchlizny skutecznie utrudniał właściwy odbiór filmów. Dziś oczywiście za kinem Malta bardzo tęsknię i cenię klimat studyjnych sal kinowych, ale kina na Śródce już nie ma, życie toczy się dalej i jak pokazuje - Śródka pięknie się rozwija! 



Spod Katedry żabi skok na Plac Wolności. Uwielbiam tę przestrzeń zarówno w historycznej, jak i nowoczesnej formie. Zawsze staram się tam dostrzec minimum spójności. Niekiedy mi się to udaje.



Spacerem z Placu Wolności na Stary Rynek, by obejrzeć koziołki. To nasza poznańska tradycja. Jedni powiedzą "wow", inni "ale co w tym ciekawego?". Jako Poznanianka zawsze mówię "WOW!" i niezmiennie czaruje mnie ten widok. Czasem czaruje mnie też widok dzieci, które patrzą wytrwale na 12 tryknięć. Codziennie można zobaczyć inny tłumek pod ratuszem! 




A jeśli komuś renesansowy Ratusz i koziołki zbrzydły, można zaprosić go do Starego Browaru. To też chwila, moment od Rynku, deptakiem. Robi wrażenie. Tak naprawdę sklepy są dla mnie nieważne, ale architektura, detale - dopracowane w każdym calu! To lubię w Browarze podziwiać!




 

I tak można jeszcze pospacerować po mieście... Na ten jeden raz to tyle. Ale obiecuję sobie - więcej poznania w Poznaniu!

0 komentarze :