Nie samym miastem żyje człowiek

Poszukiwania wiosny trwają już chyba we wszystkich zakątkach Polski. Lada moment w mojej najbliższej okolicy mieszkańcy Poznania i okolicznych gmin zapełnią szlaki Rezerwatu „Śnieżycowy Jar”, by podziwiać kulminację rozkwitu śnieżyc. I ja zapewne się tam wybiorę. W miniony weekend podziwiałam jednak inny rezerwat – Meteoryt Morasko.


Rezerwat mieści się na północnym krańcu Poznania, tuż obok Suchego Lasu. Z łatwością przy ul. Meteorytowej można zlokalizować parking i wejście do rezerwatu. Warto zerknąć na mapkę rezerwatu, ale zdecydowanie i bez niej każdy piechur sobie poradzi.




Teren, który obejmuje powierzchnię ponad 50 ha został uznany za rezerwat przyrody w 1976 roku. Zapewne większość z Was wie, jakie są zasady zachowania w rezerwatach przyrody, ale dla porządku ujmę rzecz najogólniej jak się da – w tych miejscach szczególnie dbamy o poszanowanie przyrody. Wierzę jednak, że wszyscy tutaj zaglądający szanują przyrodę zawsze i wszędzie. A kto chętny do szczegółowego rozeznania w przepisach dot. rezerwatów, niech zajrzy do ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2013 r. poz. 627 ze zm.).


Głównym i najważniejszym punktem tego rezerwatu są kratery powstałe w wyniku uderzenia w ziemię odłamków dużego meteorytu żelaznego, który prawdopodobnie należał do roju Perseidów. Rezerwat obejmuje aż siedem kraterów, stanowiących jedno z największych tego typu skupisk na Ziemi. Jak informują nas tablice, moraskie kratery mają średnice od 18 do 90 metrów i są głębokości od 3 do 11,5 metra.


Ścieżki rezerwatu dostępne dla odwiedzających wiodą w pobliżu czterech kraterów. Ścieżka jest jasno wytyczona, a kratery dobrze widoczne. Oczywiście aura marcowego dnia nie była wymarzona, las jeszcze też wygląda bardziej jak jesienią niż wiosną, ale przyznam szczerze, że była to moja pierwsza wizyta w tym rezerwacie i nie wiedziałam, czego się spodziewać.


Meteoryt Morasko to nie tylko kwestia kraterów, ale także rzadkości w warstwie przyrodniczej. Rezerwat położony jest w lesie dębowo-grabowym, czyli tzw. grądzie. Dawniej był to typowy las dla Wielkopolski, obecnie jest to rzadko spotykany rodzaj lasu.


W bezpośrednim sąsiedztwie dołów kraterowych mamy niepowtarzalną okazję, by wspiąć się na Górę Moraską, czyli najwyższe w środkowej Wielkopolsce wzniesienie o pochodzeniu polodowcowym. 154 m n. p. m. stanowiły świetne wyzwanie dla pozornie leniwego spaceru, a jak zauważyłam także stanowią cel dla śmiałków na rowerach.



Góra zdobyta! Musieliśmy wybrać się którąś ze ścieżek z powrotem na parking. Mapa przy wejściu do rezerwatu nie prezentuje wszystkich szlaków, więc można ją traktować bardzo roboczo. Warto jednak pokusić się o dojście do zbiornika zaznaczonego na południe od kraterów. To jeziorko „Zimna Woda”, które stanowi przykład zjawiska zlądowacenia – przekształcania środowiska wodnego w lądowe na skutek opadania szczątek roślin i zarastania m.in. przez turzyce i wierzby.


W bliskim sąsiedztwie możemy zawiesić oko na jeszcze jednym miejscu – bagiennym lesie olszowym. Drobny pomost przygotowany dla odwiedzających rezerwat pozwala zerknąć na bagienny teren z bliska.


Wizyta w tym rezerwacie upewniła mnie w przekonaniu, że wiosna już tuż tuż. Ptasie trele niesamowicie umilały spacer! Lada moment konieczna będzie powtórna wizyta, by podziwiać ten rezerwat w odcieniach zieleni. Powiedziałabym, że to świetne miejsce na niedzielny spacer!

1 komentarz :

  1. Musi być tam pięknie w pełni lata :) Bagienny las olszowy dla mnie najlepszy :) Lubie takie klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń