Jak nie być idiotą w Lublinie, czyli odrobina samokrytyki

Wspominałam jakiś czas temu na Facebook'u, jak o mały włos mogłabym zgarnąć tytuł ignoranta roku 2015, ponieważ chciałam pominąć zamkową kaplicę podczas mojej wizyty w Lublinie. Dzisiaj o tej kaplicy słów kilka więcej i raz jeszcze mocno biję się w pierś, że miałam w ogóle taki pomysł, by do tej kaplicy nie wchodzić. Uniknęłam szczęśliwie bycia podróżniczym idiotą ;)

Pewnie już pisałam, że w Lublinie byłam raptem kilka godzin - ot, urwałam się na moment z innego wyjazdu, do Warszawy konkretnie. Miałam w czasie tego lubelskiego dnia kilka punktów, na których mi zależało (obiecuję, że lada moment opiszę moją wycieczkę bardziej składnie!). Jednym z takich punktów był Zamek.


Cennik zamkowy zaskoczył mnie trzema pozycjami: zamek, kaplica, baszta. Naprawdę dłuższą chwilę wahałam się "po co mi jakaś kaplica?". Z radością jednak przywołałam się do porządku! I kupiłam bilet uprawniający mnie do zwiedzania wszystkich trzech miejsc. Przy czym zwiedzanie kaplicy było na konkretną godzinę, więc robiłam wszystko, by o 13:30 stawić się przed wejściem do kaplicy.


I tu ważna uwaga! Wejście do kaplicy jest wewnątrz zamku. Akurat mi nikt o tym nie powiedział, ale jak robiło się coraz bliżej mojej godziny zwiedzania i nikt się tam nie zjawiał, to domyśliłam się, że coś jest nie tak ;)


Kaplica zamkowa, a właściwie Kościół Trójcy Świętej na Zamku w Lublinie to jeden z najcenniejszych zabytków sztuki średniowiecznej w Europie! Wzmianki o funkcjonowaniu tej kaplicy pochodzą aż z 1326 roku. Nie znamy jednak czasu powstania tej budowli. Dlaczego to taki unikat i dlaczego pominięcie kaplicy na mapie Lublina byłoby ignorancją? Wewnątrz znajdują się przepiękne bizantyńsko-ruskie malowidła.



Fundatorem malowideł był król Władysław Jagiełło. Według Jana Długosza król bardziej cenił sztukę wschodnią niż zachodnią. Wśród malowideł są także takie, które dotyczą samego fundatora: konny portret króla oraz "Modlitwa fundatora" (król bez insygniów monarszych klęczy przed Chrystusem, polecany przez Matkę Boską i św. Mikołaja).




Sklepienie kaplicy wypełnione jest wyobrażeniami aniołów.



W prezbiterium w otoczeniu tychże aniołów możemy dostrzec "Chrystusa na Majestacie", u stóp którego znajduje się także godło Jagiellonów.


Malowidła w górnej strefie nawy i prezbiterium prezentują wydarzenia z życia Chrystusa i Marii. Odpowiadają one największym świętom obchodzonym w roku liturgicznym Kościoła wschodniego.


Część malowideł dotyczy scen biblijnych. Możemy wpatrywać się w obrazy przedstawiające m.in. "Uzdrowienie człowieka z uschniętą ręką", "Śmierć ubogiego Łazarza" czy "Rzeź niewiniątek".





Oprócz scen biblijnych możemy podziwiać także malowidła przedstawiające świętych.





A jak już nasycimy wzrok wszystkimi - naprawdę imponującymi - malowidłami, możemy zerknąć przez dawne drzwi wejściowe wprost na dziedziniec zamkowy.


Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o dwóch sprawach. Pierwsza z nich to fakt, że niestety tak mądra nie jestem, na jaką wyglądam i oto każdy odwiedzający dostaje od Muzeum ściągę. Patrzymy na malowidła, szukamy ich na legendzie i czytam cóż to takiego. Jako zbieracz tego typu ulotek i przewodników oczywiście posiłkowałam się ściągą pisząc ten post :)



A druga rzecz to ciekawostka, właściwie trochę przykra. Owa kaplica, a raczej jej wnętrze, na początku XIX wieku zostało otynkowane. Aż do 1899 roku malowidła całkowicie pokrywała warstwa tynku! Dopiero wówczas zostały odkryte przez malarza Józefa Smolińskiego. Ich konserwacja, żmudna i skomplikowana, trwała do 1997 roku. Wyobrażacie sobie... przez grubo ponad 100 lat nikt tych cudów nie widział. Jakie to zatem szczęście, że jednak przemówił mój podróżniczy rozsądek i weszłam do tej kaplicy. Widziałam, doświadczyłam, naprawdę przeżyłam coś pięknego! Zachęcam Was do odwiedzenia tego miejsca. Warto!

6 komentarzy :

  1. W kaplicy po raz pierwszy i chyba ostatni w życiu doznałam uczucia potężnego kręcenia w głowie. Nie wiem, czy od cudów na ścianach, czy perspektywy, ale władcy i święci wirowali mi nad głową, że ho ho! Piękne miejsce! A Czarcią Łapę widziała? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się też kilka razy zdarzyło, by o mały włos przez ignorancję, ominąć fascynujące miejsca. Zdjęcia przepiękne :) Wpisuję miejsce na listę must see!

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam i potwierdzam Kaplica na lubelskim zamku jest przepiękna.
    Zapraszam do mnie na Urokliwe Miejsca i ...
    Ich adres: urokliwemiejsce.wordpress.com
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  4. O kaplicy gdzies czytalam, albo ogladalam zdjecia, ale calej reszty Lublina zero. Przymierzalam sie do wyjazdu wlasnie do Lublina, ale musialam go odlozyc, no coz bywa.

    OdpowiedzUsuń